Według Biblii Jezus zamienił wodę w wino, król Midas czego nie dotknął obracało się w złoto. Mitsubishi też postanowiło coś zmienić, jednak wydaje się, że ta reinkarnacja dla fanów sportowych ewolucji Lancera, może być nie do przełknięcia.
EVO=SUV
Jeśli na rynku pojawi się nowy model, który na tylnej klapie będzie miał kultowy napis „Evo” lub „Evolution”, to z pewnością nie będzie to auto, które znane jest z rajdowych odcinków specjalnych czy filmu „Szybcy i wściekli”. Mitsubishi koncentruje się na dostarczaniu kolejnych SUV-ów i crossoverów, klasy samochodów aktualnie bardziej popularnej niż kompakty w stylu VW Golfa i Forda Focusa.
Japońska marka całkowicie skupia się na budowie SUV-ów i to one mają być rdzeniem oferty. W przyszłości producent ten może w ogóle nie oferować typowych hatchbacków lub innych tego typu aut, całkowicie zastępując je crossoverami. Tak też ma być w przypadku wersji EVO, która co prawda będzie posiadała napęd 4×4, ale bazować będzie na podniesionym nadwoziu.
W globalnym rozrachunku Mitsubishi jest małym producentem, który rocznie średnio sprzedaje niecałe 1 300 000 aut. Najważniejsze są stabilne przychody – a takie zapewniają właśnie SUV-y i crossovery. Nawet mimo połączenia się z sojuszem Renault-Nissan, taki wolumen nie gwarantuje dodatkowego zarobku aby także powrócić do budowy kolejnych ewolucji legendarnego, sportowego Lancera, którego specjalne wersje osiągały 400, 500 a nawet ponad 600 KM w wersji seryjnej.
