Na razie nie widać, ale benzyna i olej napędowy miał być tańszy
Ceny ropy znów idą w górę, a sytuacja dla kierowców po raz kolejny zaczyna stawać się trudna. Inwestorzy coraz poważniej biorą pod uwagę to zaczyna dziać się w innych krajach, a mowa o coraz poważniejszej perspektywie kolejnych fal pandemii. Do tego zwiększony podaż niekoniecznie musi na jesień równać się zwiększonemu popytowi.
Patrząc na dzień dzisiejszy perspektywa zaczyna się rysować nie tak optymistycznie, jak jeszcze przed kilka dni wcześniej. Sygnały też niekorzystne płyną z największego rynku – Stanów Zjednoczonych. Tam zwiększają się zapasy ropy i w ub. tygodniu wzrosły o 804 tys. baryłek. Wzrosły też zapasy benzyny o 3,31 mln baryłek.
Kierowcom nie pozostaje zatem nic innego, jak zacisnąć zęby i czekać na lepsze czasy. Rynek paliw jest obecnie bardzo dynamiczny, a zarazem chwiejny. Jak widać najlepsi eksperci nie są w stanie w pełni przewidzieć tego, co będzie się działo w niedalekiej perspektywie. Wszystko pozostaje wróżeniem z fusów. A najlepiej odnosić się właśnie do obecnej sytuacji, na podstawie cen ropy.
W Polsce paliwa jeszcze zdrożeją
Kolejne tygodnie powinny w Polsce przynieść znów wyższe ceny na stacjach paliw. Benzyna 95-tka niestety zmierza do kwoty 6 złotych, czego jeszcze nie tak dawno się obawiano. Z kolei 98-tka już praktycznie na każdej stacji kosztuje przeszło 6 złotych. Wciaż rękami i nogami broni się diesel, ale i tutaj cena idzie w górę choć na pewno mniej dynamiczniej.

