To wyprzedzanie groziło śmiercią
Przykładem tego jest nagranie z 4 marca 2021 r. Zobaczycie je poniżej od 4:26. Na autostradzie A4 k. Mysłowic nagrywający poruszał się z prędkością ok. 140 km/godz. Nagle tuż przed niego zjechał tir, który zdecydował się na wyprzedzanie. Jego kierowca nie mógł już znieść, że utknął za wolniej jadącym SUV-em. Autor filmu musiał dać ostro przyhamować, aby nie uderzyć w masywną naczepę. Ewentualna kolizja osobówki z tym elementem zestawu ciężarowego to śmiertelne zagrożenie.
W takich sytuacjach kierowcy tirów bronią się, wskazując na brak zrozumienia specyfiki ich zawodu. Argumentują, że ciężarówka wolniej się rozpędza, a kierowcę osobówki te kilkanaście (częściej kilkadziesiąt) sekund nic nie zbawi. Zawodowi szoferzy często decydują się na ryzykowne manewry, gdy niewiele dzieli ich od obowiązkowej pauzy lub możliwości przejazdu z mniejszą liczbą postojów. Z tachografem nie ma negocjacji, gdy dochodzi do kontroli przez funkcjonariuszy ITD.
Pojeździłbyś na tirach to byś zrozumiał
Jednak w tym przypadku komfort pracy nie może być przedkładany nad bezpieczeństwo innych. Co jeśli nagrywający zorientowałby się o tym, że tir wyprzedza choćby sekundę później. Mogłoby dojść do tragedii. „Jakbyś pojeździł trochę na ciężarówkach to byś nie pisał takich głupot”, „mógł jechać wolniej”. Za chwilę z pewnością dostanę takie wiadomości. Nie mierzmy jednak wszystkich swoją miarą. Narażanie życia ludzkiego jest niedopuszczalne. Jeśli wymaga tego specyfika pracy kierowcy tira, to problem jest w pracy, a nie w kierujących osobówkami.