Przecież to nie jest tak, że jedziesz sobie drogą i nagle wszyscy jadą w drugą stronę. Jak jechać pod prąd? Musisz się kompletnie nie stosować do znaków. I ten dzban tak zrobił. Wjechał a potem najwyraźniej nic nie dało mu do myślenia i jechał tak aż do następnego węzła.
A nawet jeśli już wjedziesz jakimś cudem pod prąd, to… myśl! Nie trzeba być geniuszem, żeby zjechać na pas awaryjny i jeśli już, to nim się poruszać do zjazdu. Ale nie, nasz dzban znów nie pomyślał i jechał tym pasem, którym inni w drugą stronę jadą zdecydowanie najszybciej.
Ale to dalej nic, bo w końcu doszło do sytuacji, w której zebrało się trzech kierowców i nie za bardzo mieli gdzie uciekać. W taki sposób doszło do kolizji, a winowajca… No cóż. Uznał, że jego to już nie dotyczy i uciekł z miejsca zdarzenia. Pogratulować wyobraźni. Na szczęście już został zgłoszony na policję.

