Stacja paliw niczym warsztat samochodowy
Plany jednak nie poszły zgodnie z myślą. Już na starcie problemem okazało się to, że aby maska mogła być otwarta jedna z osób musiała ją trzymać. To jednak nie było tak kłopotliwe jak to, co stało się później. Drugi z mężczyzn zabrał się za problem, który unieruchomił pojazd.
W prawej dłoni trzymał jakiś płyn, który w pewnym momencie mu się wylał na rozgrzany silnik. Momentalnie pojawił się ogień, którego nie dało się ugasić. Na stacji paliw zapanowała panika, a ogień zaczął pożerać samochód.
