
Kierowca jadący autem marki Nissan nie patrzył na znaki drogowego, przez co nie wiedział jak zachować się na jednym ze skrzyżowań. Dla bezpieczeństwa zatrzymał samochód i to był jego błąd, bowiem miał pierwszeństwo.
Taka decyzja zaskoczyła mężczyznę jadącego za nim, który jechał pewnie przed siebie i nie wyhamował na czas. W tej sposób doprowadzić do kolizji. Sytuacja zupełnie kuriozalna, bowiem pierwszy z pojazdów chcąc uniknąć wypadku, tak naprawdę do niego doprowadził.
Pechowiec w Suzuki? Nissan niewinny
Winnym kolizji jest kierowca Suzuki, który nie zachował bezpiecznej odległości, doprowadzając do kolizji z autem marki Nissan. Niejednokrotnie zdarzało się jednak, że policja niektóre sytuacje traktowała indywidualnie.
Pytanie jednak, czy w takiej sytuacji można odbiec od przepisów. Wydaje się, że nie bo bez względu na wszystko pojazd zatrzymał się nie celowo, a w dobrej intencji. To drugi z kierowców wykazał się gapiostwem.
.