ad slot: art_jedynka

Morawiecki o finansowaniu Roberta Kubicy: "Na szczęście złamał rękę, raz, drugi"

Cały czas nie milkną echa afery taśmowej. Jak się okazuje, owiane złą sławą rozmowy polskich elit nagrane w restauracji Sowa i Przyjaciele, dotyczyły również Roberta Kubicy.

Morawiecki o finansowaniu Roberta Kubicy: „Na szczęście złamał rękę, raz, drugi”
Podaj dalej
ad slot: art_dwojka

Retrospekcja

To był luty 2011 roku. Kariera Roberta Kubicy w F1 rozwijała się błyskawicznie a Polak jeździł naprawdę obiecująco. Wygrał jeden wyścig, 12-krotnie stawał na podium, z czasem zamienił BMW Sauber na Lotus Renault. Znany z zamiłowania do adrenaliny Kubica poza zmaganiami w Formule 1 startował również w rajdach, które od zawsze były jego życiową pasją. Wtedy z pilotem Jakubem Gerberem wybrali się do Ligurii we Włoszech, na rajd Ronde di Andora. Na jednym z zakrętów Skoda Fabia polskiej załogi uderzyła w stalową barierę, która pękła i wbiła się w samochód. Zdarzenie było tak niefortunne, że Kubicy groziła nawet amputacja prawej ręki. Wszystko to miało miejsce na miesiąc przed startem nowego sezonu F1.

ad slot: art_zobacz_rowniez
ad slot: art_zobacz_rowniez_2

Polityka

To co dla Roberta Kubicy oraz jego kibiców na całym świecie okazało się dramatem, dla ówczesnego prezesa banku BZ WBK – Mateusza Morawieckiego, było jedynie szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Gdyby bowiem do wypadku nie doszło, bank BZ WBK, który już wtedy był częścią grupy Santander – w tamtym czasie największego banku strefy euro i zarazem sponsora Ferrari, prawdopodobnie musiałby finansować również polskiego kierowcę. To aktualnemu szefowi Rady Ministrów nie było jednak „na rękę”. Wszystko zaczęło się w kwietniu 2013 r. gdy przy jednym stole w restauracji „Sowa i Przyjaciele” spotkali się ówczesny prezes banku BZ WBK Mateusz Morawiecki, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, szef PGE Krzysztof Kilian oraz jego zastępczyni Bogusława Matuszewska.

Morawiecki: A chcielibyście pojechać na Formułę 1 do Mediolanu we wrześniu? Chciałbyś pojechać?

Kilian: Kiedy to jest?

(…)

Matuszewska: We wrześniu do Mediolanu jest ok. Mediolan jest ok.

Kilian: Fiat robił takie akcje.

Matuszewska: No, ale to nie Fiat, tylko tu […]

Jagiełło: Ale Santander właśnie jeździ tam.

Kilian: Tak, jeździ fiatem. Bo Fiat to jest Ferrari, nie?

Morawiecki: No tak, tak.

Matuszewska: A wy kogo [sponsorujecie]?

Morawiecki: Fernando Alonso i Lewis Hamilton.

Matuszewska: A, czyli McLarena, tak?

Morawiecki: Nie, Ferrari.

Matuszewska: Ferrari?

Morawiecki: Tak. Miał być jeszcze Kubica, ale na szczęście złamał rękę raz, drugi…

Matuszewska: Ale on jest wariat, kurczę. Przecież on ciągle ma te wypadki, bo on jeździ […]

Morawiecki: Nie, nie z ich punktu widzenia to jest… Zobacz, oni są tak…[Santander jako bank – red.] w krajach, które kochają Formułę 1. Niemcy, Anglia, Stany i Brazylia. I Hiszpania. Kraje, które kochają Formułę 1 i oni [jako bank – red.] tam są. To z ich punktu widzenia OK. Z mojego, ja mówię, ja tego nie chcę, kur… Pięć dych co roku płacić. Sp…laj.

źródło: Onet

 

Kontekst

Aby w pełni zrozumieć kontekst tej wypowiedzi, należy kolejny raz cofnąć się w czasie a konkretnie do sezonu 2010. W szycie formy Robert Kubica zakończył zmagania na 8 pozycji w klasyfikacji generalnej. Polak reprezentujący barwy Renault, trzy razy stanął na podium i był jednym z najlepszych zawodników w F1. Droga do legendarnego zespołu Ferrari wydawała się stać przed Polakiem otworem. Wielu dziennikarzy motoryzacyjnych do tej pory jest przekonanych, że kontrakt Kubicy z Ferrari na sezon 2012 leżał już na stole. Gdyby nie feralne wydarzenia z lutego 2011, sprawa mistrzostwa świata byłaby tylko kwestią czasu. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Sponsorem stajni z Marnello był hiszpański Santander Bank, który wykupił polski bank BZ WBK. Prezesem tego ostatniego był wtedy Mateusz Morawiecki i gdyby Kubica trafił do Ferrari, najprawdopodobniej stałby się twarzą reklamową Santandera – obok takich gwiazd jak Lewis Hamilton i Fernando Alonso. Niestety wypadek Polaka okazał się na tyle poważny, że marzenia o reprezentowaniu Ferrari prysły niczym bańka mydlana.

 

„Nie chcę, k…a, pięć dych co roku płacić”

Materiał zarejestrowany w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, jasno świadczy o tym, że pomoc finansowa dla naszego kierowcy była dla aktualnego szefa rządu mocno nieopłacalna. Analizując rozmowę nie trudno jest wywnioskować, że według Mateusza Morawieckiego wspieranie Formuły 1 i kierowców biorących udział w czempionacie nie jest dobrym biznesem. Morawiecki przekonywał swoich towarzyszy, że finansowanie F1 jest opłacalne tylko tam, gdzie sport ten cieszy się największą popularnością. Z treści rozmowy zarejestrowanej w restauracji „Sowa i Przyjaciele” wynika, że wspomaganie polskiego kierowcy z pieniędzy BZ WBK nie miało sensu.

„Nie chcę, k…a, pięć dych co roku płacić. Sp…laj” – tłumaczył Morawiecki, mając na myśli potencjalny kontrakt z Kubicą. Prawdopodobnie stąd brak empatii i ciche zadowolenie z fatalnego wypadku Roberta Kubicy.

Znany z ogromnej klasy i stonowanych wypowiedzi Robert Kubica, wydaje się sprawą zbytnio nie przejmować.

https://www.instagram.com/p/Bo90X2ylVsS/?taken-by=robertkubica_real

 

 

ad slot: art_tagi
ad slot: art_sticky_sidebar
ad slot: art_przeczytaj

Przeczytaj również