Był to wyjątkowy kierowca. Lista jego sukcesów jest długa, ale zawsze warto ją przypominać, by młodsi kibice nigdy o nim nie zapomnieli. Janusz trzykrotnie sięgał po tytuł Rajdowego Mistrza Polski w latach 1997, 2000 oraz 2001. W roku 1998 i 1999 był wicemistrzem kraju, w tym samym czasie dwukrotnie wygrał również Mistrzostwa Europy Centralnej. W pierwszym roku nowego stulecia został mistrzem Słowacji, a w następnym sezonie zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdowych Mistrzostw Europy, za Renato Travaglią. Podczas całej kariery Kulig wystartował w 124 imprezach, z czego aż 35 zakończyło się jego triumfami.
Nasz eksportowy kierowca niestety odszedł zdecydowanie zbyt wcześnie. 13 lutego 2004 roku na przejeździe kolejowym w Rzezawie miało miejsce zderzenie pociągu z Fiatem Stilo. Za kierownicą samochodu siedział trzykrotny mistrz Polski. Kiedy wyciągnięto go z auta jeszcze żył, ale niedługo później zmarł wskutek obrażeń poniesionych w wypadku.
Dziś Kulig jest między innymi patronem szkoły w rodzinnym Łapanowie oraz ma swój obelisk w Rzezawie. Jednak najważniejszym upamiętnieniem zawodnika jest słynny memoriał jego imienia oraz Mariana Bublewicza – uznawanego za najlepszego kierowcę w historii polskich rajdów. Co roku na przełomie lutego i marca do Wieliczki przyjeżdża wielu zawodników. W tegorocznej edycji można było oglądać między innymi skoczka narciarskiego Macieja Kota, zwycięzcę Letniej Grand Prix, która tradycyjnie jest przedsmakiem zimowego sezonu. Prywatnie Maciek jest wielkim fanem rajdów samochodowych.

